DarthLeRu
Sith
Dołączył: 13 Maj 2006
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:44, 22 Lip 2006 Temat postu: Darth Sinvar |
|
|
Urodziłem się na planecie Coruscant. Pochodzę z dość bogatej rodziny. Ojciec miał firmę transportową, której całkiem dobrze się wiodło. Nigdy niczego mi nie brakowało, chodziłem do dobrej szkoły, miałem zawsze to czego chciałem. Byłem normalnym dzieckiem z normalnej rodziny. Nie wyróżniałem się niczym nadzwyczajnym. Przynajmniej wtedy tak mi się wydawało. Nie przypuszczałbym nigdy, że kiedyś poznam tajniki Mocy i zostanę Jedi. Jednak gdy upadło Imperium, ojciec pokazał mnie i mojemu bratu coś co całkowicie odmieniło nasze życie. Były to dwa miecze świetlne. Powiedział nam, że należały kiedyś do dziadka, który walczył w Wojnach Klonów i zginął za Starą Republikę gdy Imperator przejął władzę. Wtedy uważałem, że był to wielki akt odwagi, zginąć bohatersko w obronie Republiki, walcząc ramię w ramię z innymi Jedi - teraz myślę inaczej, ale zanim dojdziemy do czasów teraźniejszych, chciałem wam przedstawić resztę mojego po części zmarnowanego życia.
Razem z mieczami Dziadek zostawił Holocron, w którym zapisane były podstawy walki i technika opracowana przez niego samego. Chciał aby Ojciec tak jak on został Jedi, miało mu to pomóc w treningu. Już wtedy przez myśli Dziadka przewijał się koniec Starej Republiki i Jedi. Wiedział, że zakon nie będzie w stanie przeciwstawić się nowej potędze jaką był Imperator i Anakin Skywalker. Ojciec jednak był zbyt tchórzliwy, aby wykorzystać wiedzę zawartą w Holocronie, aby trenować walkę mieczem, aby w ogóle wyciągnąć miecz z pudełka w którym zostawił je dziadek. Teraz jednak kiedy Imperium upadło i powstała Nowa Republika, dał nam Miecze Świetlne dziadka i korzystając z Holocronu uczył nas podstaw walki mieczem świetlnym. Do dziś nie mogę zrozumieć dlaczego nie wysłał nas do Akademii Jedi, nie wspomniał nawet o Mocy. Pewnie nie mógł spojrzeć w oczy żadnemu Jedi, po tym jak wyrzekł się Mocy, Zakonu i zapomniał o przeszłości, po tym jak stchórzył.
Czas mijał, a ja i mój brat - Kedos, coraz lepiej radziliśmy sobie z mieczami. Uczyliśmy się nowych ruchów, udoskonalaliśmy technikę. Cały czas miałem jednak wrażenie, że Ojciec nie uczy nas wszystkiego, że coś przed nami ukrywa. Kiedyś zakradłem się do jego komputera i zacząłem przeglądać informacje. Niestety nie dowiedziałem się za wiele, widziałem tylko jakąś krótką wzmiankę o Mocy, i o przeciwnikach Jedi - Sith'ach, po chwili usłyszałem hałas i krzyk mojej matki. Wziąłem ze sobą miecz i pobiegłem do sypialni rodziców. Zobaczyłem ojca i matkę martwych, leżących na ziemi, obok nich stały dwie postacie z blasterami w ręce. Brat przybiegł zaraz po mnie. Byliśmy przerażeni, a równocześnie przepełniała nas ogromna nienawiść. Włączyliśmy miecze i odpłaciliśmy mordercom rodziców tym samym. Po tym wydarzeniu próbowaliśmy się dowiedzieć kto i dlaczego zlecił morderstwo. Kierowała nami jedynie chęć zemsty, chęć zabicia wszystkich ludzi powiązanych z tą sprawą. Aby poznać człowieka odpowiedzialnego za śmierć rodziców zabiliśmy wiele innych osób. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy z tego, że gniew i chęć zemsty mogą dać mi niewyobrażalną siłę. mojej zagłady. W końcu jednak poznaliśmy nazwisko naszego głównego celu, był to szef pewnej organizacji przestępczej z Narr Shaada - Sandu Keers. Ojciec nie chciał sprzedać mu firmy, więc postanowił go wyeliminować.
Naszym jedynym celem było zabicie jego i wszystkich członków organizacji. Wiedzieliśmy, że jesteśmy za słabi, nawet z naszymi mieczami świetlnymi i nie zdołamy pokonać tak potężnego i licznego wroga. Brakowało nam szkolenia. Nasze umiejętności władania mieczem były na średnim poziomie, a o Mocy nie wiedzieliśmy nic. Chęć zemsty i przepełniająca nas nienawiść okazały się jednak silniejsze od rozsądku. Udaliśmy się na Naar Shaada i odnaleźliśmy siedzibę Keers'a. Wkroczyliśmy do środka i zaczęliśmy zabijać każdego, kto stanął nam na drodze. Dużo czasu zajęło nam dotarcie do Sandu i dużo krwi rozlaliśmy po drodze. W końcu jednak stanęliśmy naprzeciwko osoby, która była odpowiedzialna za śmierć naszych rodziców. Nie pomyśleliśmy o jednym, człowiek, który jest szefem dużej grupy przestępczej, na pewno ma wielu wrogów i na pewno się zabezpieczył przed intruzami. Zanim zdążyliśmy wyjąć miecze, zostaliśmy schwytani w pole energetyczne, którego nie dało się zniszczyć nawet mieczem świetlnym. Zamknięto nas w celach, z zamiarem późniejszego przesłuchania, ponieważ wzięto nas za zabójców wynajętych przez inną organizację.
Kilka godzin spędziliśmy w celach zanim ktoś przyszedł nas przesłuchać. Wypytywali dla kogo pracujemy, gdzie jest ich siedziba i o różne inne rzeczy o których nie mięliśmy pojęcia. Nie chcieli nam uwierzyć, że nie mamy nic wspólnego z żadną organizacją i że nie jesteśmy wynajętymi zabójcami. W tym dniu nastąpiła kolejna wielka zmiana w moim życiu. Sandu Keers zabił na moich oczach Kedos'a, za to, że nie chciałem zdradzić mojego zleceniodawcy, którego nigdy nie było. Byłem zamknięty w celi, myślałem tylko o zemście o zabiciu Sandu, który stał obok ciała mojego brata i mówił coś do mnie, jednak przepełniał mnie tak wielki gniew, że nie słyszałem jego słów. Patrzyłem tylko na ciało brata i jedyną rzeczą której wtedy chciałem była zemsta. Nagle Sandu Keers i dwóch strażników którzy stali obok niego, zaczęli się dusić. Zwijali się z bólu, a po kilkudziesięciu sekundach padli martwi na ziemię. Miałem wrażenie, że to ja ich zabiłem, że to moja siła woli spowodowała ich śmierć.
Byłem załamany śmiercią brata, ale zabicie Keers'a sprawiło mi ogromną satysfakcje. Na chwile zapomniałem o bracie, cieszyłem się dokonaniem zemsty. Pomyślałem sobie, że skoro mogę zabić siłą woli, to może będę mógł otworzyć cele. W jakiś sposób udało mi się wcisnąć przycisk, który wyłącza pole energetyczne i wydostałem się z celi. Nasze miecze leżały obok wyjścia z więzienia. Zabrałem je i wydostałem się z budynku, po drodze niszcząc kilka droidów. I wtedy przypomniałem sobie co przeczytałem na komputerze ojca. Przypomniałem sobie o Mocy, o Jedi i Sithach. Zacząłem szukać ludzi, którzy mieliby takie same zdolności jak ja. Pytałem różne osoby w kantynach i na ulicach, aż w końcu spotkałem Rodianina, który powiedział mi o Akademii Jedi na Yavin 4.
Udałem się do systemu Yavin'a, miałem zamiar zostać Jedi jak mój dziadek. Chciałem zostać potężnym wojownikiem. Zostałem przyjęty do Akademii, moim mistrzem był Ka-Dib Narx. Cały czas miałem wrażenie, że Mistrz wstrzymuje mnie od zdobycia prawdziwej siły. Nie mogłem zrozumieć dlaczego nigdy nie słyszałem o umiejętności duszenia. Cały czas tylko mówili nam, że mamy kierować się rozumem, że nie możemy poddać się gniewowi i nienawiści. Ale przez cały czas, który spędziłem w Akademii, nie nauczyłem się niczego co pomogłoby mi zostać potężnym wojownikiem. Udoskonaliłem tylko moją technikę walki mieczem świetlnym, nauczyłem się przesuwać i podnosić przedmioty, wpływać Mocą na słabe umysły - była to chyba jedyna pożyteczna moc, jakiej się nauczyłem przez te kilka lat w akademii - i jeszcze kilka innych rzeczy których nawet nie chce mi się wymieniać.
Nie będę opisywał tego śmiesznego procesu, który Jedi nazywają treningiem, chyba nikogo to nie zainteresuje. Może i ten trening jest dobry dla kogoś, kto nie pragnie potęgi, siły większej niż każdy Jedi. Hehe... jeśli ktoś uważa, że w Akademii Jedi można zyskać wielką siłę to bardzo się myli. Nie przecze, że są Jedi, którzy okazaliby się godnymi przeciwnikami, jednak same umiejętności nie wystarczą, potrzeba czegoś co je wspomoże, zmusi do dania z siebie maksimum, tym czymś są uczucia, które wzmacniają, dają siłę i odwagę, pomagają zmiażdżyć przeciwnika.
Mistrzowie boją się tego, że uczniowie mogliby stać się silniejsi od nich. Uczą nas tylko słabszej strony Mocy, a wiadomo przecież, że tylko poznając obie strony Mocy, można wykorzystać pełnię możliwości, które ona daje. Wtedy jednak nie wiedziałem co może mi dać Ciemna Strona. Domyślałem się, że gdy zabijałem Sandu Keers'a, użyłem Ciemnej Strony, kierowałem się gniewem i nienawiścią, uczuciami, które dla Jedi są zakazane, uczuciami, których Jedi się boją. Nie przypuszczałem że to tylko kropla w morzu umiejętności pochodzących od Ciemnej Strony. Nie wystarczały mi nauki mojego Mistrza. Chciałem czegoś więcej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|